Po około 20 minutach docieramy do Intry. Spacerujemy sobie wśród jej uliczek i docieramy do upragnionego miejsca: sobotniego targu. Tam jest wszystko co fani kuchni włoskiej uwielbiają: sery (kupujemy Parmigiano Reggiano), świeże warzywa, ryż do risotto, tony wędlin, świeża oliwy (kupujemy buteleczkę oliwy zaprawionej truflą). Zjadamy nieco lokalnych łakoci. Cudownie!
W jednym ze sklepów alkoholowych kupujemy małpkę Limoncello, którą od razu wypijamy (dla kurażu) i ruszamy na przystań.