Geoblog.pl    ciekawy    Podróże    Etiopia    Kościoły - część 1
Zwiń mapę
2011
26
paź

Kościoły - część 1

 
Etiopia
Etiopia, Lalibela
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8136 km
 
O dziwo - taksówkarz jest punktualnie o 4.45 tuż pod hotelem. Droga na lotnisko zabiera nam około 15 minut. Okazuje się, że mamy krótkie międzylądowanie w Bahar Dar, ale o 9.00 jesteśmy już w Lalibeli. Lądujemy. Dookoła góry. Minibusem pokonujemy 35 minut i docieramy do „centrum” miasteczka.



Centrum stanowi de facto jedna „ulica”. Przychodzi po nas nasz przewodnik - Tadeus. Trochę kręci, że dziś po południu nie może, że woli rano, a jutro to w ogóle nie jest mu na rękę, ale przewodników ci w Lalibeli dostatek i w końcu zgadza się, bo wizja kilkuset birrów jest zbyt kusząca. Hotel Asheton, najstarszy i najbardziej obskurny w mieści, jak twierdzi Lonely Planet, okazuje się bardzo przytulnym i czystym miejscem. Mamy dżunglę przed drzwiami i… ciepłą wodę w łazience. Czy to mało na urlopie?



Skuszeni renomą idziemy do Six Olives na lunch. Kurczak masala i pyszne soki, ale cena zupełnie nie z tej ziemi (jak na warunki etiopskie). Pyszne, ale szkoda grosza. O 14.00 wchodzimy do muzeum i pierwszych kościołów (750 birrów za dwa dni, za dwie osoby + 500 birrów dla przewodnika). Nie jest to mało, ale to właściwie ósmy cud świata, więc… Szkoda, że kościoły ogołocone są z wyposażenia a to, co w nich zostało jest w strasznym stanie. To pierwsze należy zrozumieć, bo lepiej trzymać cenne dewocjonalia w muzeum, zwłaszcza po zuchwałej kradzieży siedmiokilowego krzyża ze złota przed kilku latu. No, ale podziwiamy niesamowitą średniowieczną robociznę. Mówi się, że budowle te wykuwali w skale ludzie wespół z aniołami. Teraz aniołów nie widać, za to tu i tam mnisi błogosławią pątników. Największe wrażenie robi na nas oczywiście kościół św. Jerzego. Ponoć św. Jerzy miałza złe królowi Lalibeli, że ten nie poświęcił żadnego z kościołów własnie jemu. Lalibela obiecał, że najpiękniejszy z nich będzie nosił imię św. Jerzego i tak się stało.



Strasznie dużo much. Potrafią uprzykrzyć wszystko. Szkoda, że nie mamy przy sobie naszej „odstraszaczki much” z końskiego włosia z Awassy… Po trzech godzinach mamy dość. Wspinamy się pod górę do „centrum”. Idziemy pić i jeść. Soki jak zwykle wyśmienite. Kupujemy kilka drobiazgów od studentów, którzy zapraszają nas na parzenie kawy nazajutrz. Może pójdziemy. W hotelu czytamy i mamy zamiar nareszcie się wyspać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (46)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2012-01-29 20:45
Ciekawe miejsca.
 
 
ciekawy
Ciekawy Świata
zwiedził 47% świata (94 państwa)
Zasoby: 1452 wpisy1452 524 komentarze524 17458 zdjęć17458 46 plików multimedialnych46
 
Moje podróżewięcej
12.12.2010 - 21.06.2019
 
 
23.02.2024 - 07.03.2024
 
 
30.04.2022 - 03.05.2022