Nie ma to jak włoska punktualność - docieramy do Malpensy o 15.38 - czyli dokładnie w porze kiedy powinniśmy tam dotrzeć. A jednak Włosi mogą być punktualni. Odprawiamy się bez problemu i idąc do bramek prześwietlających bagaż zastanawiamy się, na jakim lotnisku była taka ogromna kolejka ostatnio. Nagle nas oświeca - to Malpensa!
Tym razem było jednak nieco mniej ludzi i po jakiś 20 minutach oczekiwania w kolejce udaje się nam przejść bramki. Wędrujemy trochę po strefie wolnocłowej - perfumy, alkohole i inne. Kupujemy pastę truflową (niestety nie mogliśmy znaleźć takiej na mieście - na lotnisku niestety jest drożej) i udajemy się do naszej bramki.
Samolot startuje punktualnie...