Po śniadaniu ustaliliśmy, że pierwszym punktem zwiedzania tego dnia będzie wystawa Körperwelten - Guenthera von Hagensa. Jest to nimiecki lekarz, który opracował metodę plastynacji ludzkich ciał. Podobna, tyle że amerykańska wystawa była pokazywana w Polsce w Blue City jakiś czas temu. Wtedy się na nią nie wybrałem - zatem przyszła na to pora w Berlinie. Mieliśmy nieco problemów, by odnaleźć budynek wystawy przy Ostbanhof, ale w końcu się nam udało. Bilet wstępu kosztował 17 Euro. Muszę powiedzieć, że dla mnie - osoby niezwiązanej z medycyną i anatomią człowieka - wystawa była nieco przerażająca i może trochę przygnębiająca. Chyba do końca nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się dzieje w ludzkim ciele, ile jest narządów, kości, itp. Jak to wszystko wygląda! Trochę dziwnie się czułem wiedząc, że są to prawdziwe ludzkie ciała. Prawdopodobnie są to ciała skazańców, kupowane w Chinach (słyszałem, że za równowartość15 USD, sprzedawana potem po 70 000 Euro). Uznałem, że na kolejną taką wystawę chyba się nie wybiorę - jeden raz w zupełności mi wystarczy.
Na stacji Ostbanhof znaleźliśmy czynnego Lidla, gdzie kupiliśmy sobie trochę jedzenia i napoje, które powinny nam wystarczyć do czasu wylotu. Wypiliśmy też mrożoną kawę i ruszyliśmy do Zoo. Dawno nie byłem w Zoo w Warszawie, a w innych miastach zawsze jest coś innego, ciekawszego do obejrzenia. Tym razem więc uznaliśmy, że tam właśnie pójdziemy. Bilet wstępu to 13 Euro (bez oceanarium). Uznaliśmy, że w oceanarium byliśmy nie tak dawno w Barcelonie - zatem tylko fragment ogrodu. Berlińskie Zoo jest naprawdę fajnie zrobione - najciekawsze są oczywiście duże zwierzęta. My najdłużej zachwycaliśmy się pingwinami cesarskimi (w specjalnie dla nich przygotowanej sali arktycznej), gorylami i szympansami i orangutanami. Panda niestety spała sobie w najlepsze - zatem było widać tylko biało czarną włochatą poduchę. W Zoo zostaliśmy do około 17.00. Kiedy stamtąd wyszliśmy chcieliśmy w pierwszej chwili jechać do jakiejś stacji metra, jednak okazało się, że mamy stamtąd bezpośredni autobus na Tegel. Autobus właśnie nadjeżdżał.
Droga na lotnisko zajęła nam około 25 minut. Już o 18.00 byliśmy na miejscu. Odprawiliśmy się i czekaliśmy na samolot. Był o czasie...