Wstajemy po 6.00 się pakujemy. Około 7.40 jesteśmy gotowi do drogi. Na recepcji hotelu czeka już na nas kierowca, który zawozi nas na przystań promów. Tam dostajemy naklejki i zajmujemy miejsca na górnym pokładzie promu. Dostajemy nawet ciastko, kawę i herbatę za darmo. Niestety prom ruszył o 9.00 zamiast o 8.30. Z tego względu nie mamy czasu, by zwiedzić Phi Phi - czeka już na nas kolejny prom.
Dopływamy do Ko Lanty i bierzemy taksówkę. Dość długo jeździmy i szukamy fajnego miejsca - zależy nam na bungalowach i niedaleko od morza. W końcu nasz kierowca poleca nam Andaman Bay Bungalow (500 BHT za noc/domek). Wykończeni idziemy na piwo Chang (50 BHT). Pyszne. Kąpiemy się, idziemy na kolację i kładziemy się spać.
W nocy budzi nas jakiś głos. Wydaje się nam, że to ptak, ale potem okazuje się, że jaszczurka Gekon Toke (więcej informacji oraz te odgłosy znajdziecie tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Toke). Ciągle nas budził.
Kolejne dni upływały nam w miłym i pogodnym nastroju na plaży: kąpiele, książka, scrabble, piwo, owocowe szejki, masaż (200 BHT/godzinę). Oddajemy nasze brudne rzeczy do prania, kupujemy owoce. zastanawiamy się nad wycieczką do Ban Lanta, jednak cena tuk-tuka nas odstrasza. W nocy w łazience grasują coraz to dziwniejsze stwory: mamy wrażenie, że łażą szczury, widzimy skorpiona, jaszczurki oraz kraba w muszli.
Planowaliśmy tu zostać do poniedziałku, jednak po namowie dziewczyn decydujemy zostać o jeden dzień dłużej. Załatwiamy sobie prywatny minibus do Kao Sok na wtorek - 22 lutego (4500 BHT/samochód). Ma po nas przyjechać o 9.00.