Nie spodziewałem się, ze po wylocie z Mediolanu będziemy mieć tak piękne widoki. Niebo bezchmurne - więc Alpy w całej okazałości. Widać było i Matterhorn i (chyba) Mount Blanc. Całe pokryte śniegiem. Przepiękne. Potem, kiedy Alpy się skończyły - naszym oczom ukazało się Morze Śródziemne, ale dokładnie nad Marsylią. I znów - widok przepiękny - miasto, zatoka, góry, wysepki... Ech... Uznaliśmy, że musimy zaplanować jakąś wycieczkę do Marsylii w najbliższym czasie. A potem - tuż przed lądowaniem lecimy nadbrzeżem i widać całą Barcelonę jak na dłoni. I Torre Agbar i Sagrada Familia...
Wylądowaliśmy na terminalu 1 i od razu znaleźliśmy autobus do centrum miasta. Autobus kosztował 5,10 Euro i jechał do centrum jakieś 30 minut. Wysiedliśmy przy Plaza Catalunia i ruszyliśmy w kierunku zarezerwowanego hotelu - Aptbcn Gran Via. Okazało się, że nasz hotel nie ma recepcji - całe szczęście przy wejściu przywitała nas Rebeka, która popijając kawę w pobliskiej restauracji czekała na gości hotelu. Ten hotel - to właściwie mieszkanie dostosowane do wynajmowania pokoi turystom. Składał się z 2 łazienek, kuchni i 6 pokoi. My zajmowaliśmy jeden z nich, który miał też balkon. Rebeka wręczyła nam mapę i pokazała co warto zwiedzić w Barcelonie. Zapłaciliśmy jej w gotówce (hotel nie ma recepcji - więc nie ma też terminalu do płatności kartą) i ruszyliśmy na miasto.
Jako, że zostały nam jakieś 2 godziny ze słońcem (było po godzinie 16.00 - w Polsce w tym czasie było już ciemno) - postanowiliśmy zobaczyć "tańczące fontanny" przy Plaza Espania. Ruszyliśmy tam pieszo. Nie spodziewaliśmy się, że to aż tak daleko - a może byliśmy po prostu zmęczeni po podróży? Kiedy dotarliśmy na miejsce - okazało się, że fontanny są w remoncie i nie będzie dzisiaj show. :( Poszliśmy jeszcze na wzgórze, gdzie mieści się muzeum Nacional De Arte De Catalunia. Samo muzeum było już zamknięte - więc zrobiliśmy kilka fotek Barcelony przy zachodzie słońca. Znów widać było kościół Sagrada Familia. Potem uliczkami Montjuic wróciliśmy udaliśmy się w drogę powrotną. Zaszliśmy jeszcze do supermarketu i zrobiliśmy zakupy (m.in. wino za 1,50 Euro). W hotelu zjedliśmy kolację, jednak nie znaleźliśmy żadnego korkociągu do wina. :( Następnego dnia - postaramy się jakiś kupić...