Tego dnia wstaliśmy strasznie późno. Od rana padał deszcz. Mieliśmy zarezerwowane bilety na Broadway na Upiora w Operze na godzinę 14.00. Wyszliśmy z domu dopiero po 12.00. Przed spektaklem zaszliśmy jeszcze na Times Square - wygląda jak jeden wielki kicz. Wszystko się chce przebić przez las neonów i billboardów. :)
Poszliśmy do Majestic Theatre na Upiora. Cały spektakl był świetnie zrobiony i zagrany. Nieco nie podobała nam się aktorka obsadzona w roli Christine. Niestety gorszym doświadczeniem było oglądanie sztuki wśród publiczności. Takiej publiczności. Większość z nich to byli uczniowie. Non stop słychać było rozmowy, jedzenie czipsów, dzwonki telefonów komórkowych... Nic nie dało uciszanie - mieliśmy wrażenie, że zachowywali się jeszcze głośniej.
Wróciliśmy do domu pani Danusi i przygotowaliśmy sobie makaron ze szpinakiem i czosnkiem. Po obiadokolacji pojechaliśmy jeszcze na East Village i spacerowaliśmy sobie uliczkami. Potem - raz jeszcze ruszyliśmy na Times Square. Wieczorem wygląda jeszcze lepiej. Powrót i sen.