Drugi dzień w Hoi Ann. Spaliśmy bardzo długo - jemy śniadanie przed 12.00. W hotelu załatwiamy bilety na autobud do Hue na następny dzień.
Potem wypożyczamy rowery i jedziemy nimi kilka kilometrów za miasto - nad morze. Na plaży wieje straszny wiatr, co powoduje, że pisek jest wszędzie. Ja wskakuje do wody, ale jest dość chłodna - to nie to co było na Phu Quoc. Sama plaża czysta, sporo pięknych palm.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się w fajnej knajpie na rzece. Na piwo. Fotografujemy pola ryżowe. Wyglądają pieknie. Po powrocie do Hoi Ann jemy kolajce w naszej ulubionej knajpie. Niestety mają dużo gości i zapominaja o naszych kalmarach.
Odbieramy zamówione rzeczy od krawca. Jest tego sporo na dwie osoby - łącznie 9 sztuk (są też prezenty). Wieczorem pływamy w basenie. Jest super!