No oczywiście, że byłoby to zbyt piękne, gdybyśmy przyjechali na dworzec autobusowy w centrum miasta, jak to opisują przewodniki. Lądujemy jednak na jego peryferiach. Może koszt taksówki nas by nie zrujnował, ale zawsze to wydatek, który wydaje się fanaberią. :-) Idziemy trochę na czuja, pytamy po drodze ludzi i w końcu, może po pół godzinie udaje sie nam dotrzeć do hotelu Riad. Rzutki właściciel Ahmed oferuje nam czyściuteńki pokoik z balkonem ale bez łazienki za 900 SYP (18 USD). Na recepcji mnóstwo informacji nt. atrakcji w okolicach miasta ale są też i liczne możliwości odwiedzin bardziej odległych miejsc. Zależy nam na czasie, wiec aranżujemy niezwłocznie wypad do bizantyjskich ruin Quasr Wardan, połączony z wizytą w wiosce Sarouj oraz podziwianiem zachodu słońca z wysokości Shemamis.
Mamy jeszcze jakieś 20 minut na spacer przy nuriach i zjedzenie obiadu.
Jeśli chcesz otrzymać pocztówkę z mojej kolejnej podróży -
przekaż 10 zł na podróż i wyślij swój adres (jako prywatna wiadomość).