Rano poszliśmy do dzielnicy chrześcijańskiej... Po drodze trafiamy na sklepik z bułeczkami. Jedna za... 5 SYP (0,10 USD). Kupujemy z serem i z czekoladą. Są przepyszne. Palce lizać! W dzielicy chrześcijańskiej zwiedzamy kościoły (Grecki i Ormiański) oraz Muzeum Tradycji Ludowej, gdzie pan w naszej obecności mył sobie nogi. Zwiedzamy też beity (typowe damasceńskie domy), przekształcone teraz w hotele lub restauracje.
Idziemy do Muzeum Narodowego. Sporo eksponatów starożytnych. Całkiem niezłe - ale strasznie zaniedbane. Potem udajemy się na suk. Wszystko jest pozamykane - bo w końcu to piątek - dzień wolny od pracy. Ale przynajmniej widać detale - średniowieczne ogromne drzwi i bramy.
Następnie udajemy się do wnętrza cytadeli. Idziemy celowo na zachód Słońca. Wiadomo - "złota godzina". :) Plączemy się trochę po cytadeli. Niestety muszę powiedzieć, że z dołu robi większe wrażenie niż na górze. Potem wracamy już do hotelu.
Jeśli chcesz otrzymać pocztówkę z mojej kolejnej podróży -
przekaż 10 zł na podróż i wyślij swój adres (jako prywatna wiadomość).