Na lotnisko w Hanoi z centrum miasta warto wybrać sie z odpowiednim zapasem czasu. Podróż z centrum na lotnisko trwa około godziny (bardzo rano). Podejrzewam, że w godzinach szczytu może trwać nawet dwie. Jedziemy na lotnisko taksówką. Zabijamy w niej 5 komarów!
A jak sam lot? To był mój pierwszy lot z Vietnam Airlines. Stewardessy nieporównywalnie piękne z tymi z Aerofłotu. Ubrane obowiązkowo w tradycyjne stroje wietnamskie. Do tego mówią po angielsku i są bardzo sympatyczne. Do jedzenia dostaliśmy śniadanie oraz przekąskę - prażone orzeszki. Od tej pory była to moja ulubiona przekąska i za każdym razem lecąc Vietnam Airlines chciałem aby rozdano nam torebkę tych orzeszków. Lądowanie w LPQ bez problemowe. Lotnisko jest bardzo nieduże. Jest tam tylko kilka (może kilkanaście) lotów dziennie. Głównie do Vientiane (stolica Laosu), Bangkoku, Chang Mai, Sajgonu i Hanoi. Było też połączenie do Siem Reap w Kambodży. Na lotnisku była ogromna reklama Vietnam Airlines, że połączenia z Europy do Luang Prabang są z nimi strasznie tanie. Niestety ceny te już nie obowiązują.
Bierzemy taksówke do centrum miasta i docieramy do guesthouse'u. Właścicielka chce od nas 40 USD za noc. Strasznie drogo! Właścicielka twierdzi, że tak jest w całym miescie. Coza szkoda. A miało być tak tanio. OK. Zgadzamy się, ale narazie tylko na jedną noc. Potem zwiedzając Luang okazuje się oczywiście, że mozna znależć podobny standard za 12 USD. Kiedy chcemy się wynieść z tego guesthouse'u za 40 USD - właścicielka się na to nie zgadza. Więc decydujemy się, że przeniesiemy się następnego dnia. A teraz nocować będziemy w luksusie. :)
Chodzimy sobie po Luang Prabang, jemy obiad nad Mekongiem, pijemy pyszne Lao Beer. Potem odkrywamy coraz więcej miejsc, które jest cudownie senne. Świątynie, knajpy... jest gorąco i bardzo przyjemnie.
Nocą miasto zmienia się całkowicie. Główna ulica Luang Prabang zmienia sie w nocny bazar. Ludzie gór - Hmong sprzedają tu swoje rękodzieła. Mamy ochotę kupić wszystko! :) Bazar wydaje się nie mieć końca.
Drugim filarem Luang Prabang są masaże. Idziemy na masaż stóp. Jest fantastyczny. Wieczorem zastanawiamy się jeszcze nad tym, jakie wycieczki powinniśmy wykupić i gdzie pojechać. Mamy niewiele czasu na Laos - jeszcze pełne 2 dni. W sobotę lecimy do Siem Reap.