Kolejny dzień w Wietnamie i kolejny targ. Tym razem już bardziej "cywilizowany". :) Jeszcze nic nie kupowaliśmy - było zbyt wcześnie i zbyt dużo chcieliśmy jeszcze zobaczyć. Nie było więc sensu na początku wyprawy kupować pamiątek.
Po targu, zjedlismy obiad i udaliśmy się na "dworzec" busów i autobusów aby wrócić do Lao Cai. Bez problemu znależlismy kierowcę busa, który za chwilę odjeżdzał. Nasze plecaki wylądowały na dachu busika i ruszyliśmy. Po drodze kierowca zatrzymywał się wielokrotnie i zabierał coraz to nowe osoby. W pewnym momencie trochę się bałem, że na górskiej drodze pełen ludzi busik sie wywróci, ale nic takiego się nie wydarzyło. Owszem - dziwne były kury czy świnki jadące z nami tym busem. Ale była też starsza pani, która wydawała się bardzo sympatyczna. Niestety nie potrafiliśmy powiedzieć ani słowa po wietnamsku - więc pstryknęliśmy jej zdjęcie. :)
Dotarliśmy w końcu do Lao Cai. Tam poczekaliśmy trochę czasu na jakiś buś do Sapa. Niestety najwięcej busów jest rano - tuż po przyjeździe pociągu z Hanoi. Po poługdniu nie było już tylu możliwości dotarcia do Sapa. Ale udało się nam.
W busiku - bardzo głośna muzyka i ogromna prędkość. Jednak droga do Sapa - dużo lepsza niż do BacHa. Asfalt.