90 minut autobusem Peter Pan (a jednak nie Greyhoundem!) i wysiadamy w sercu Newport, już w Rhode Island. Miasto słynie z wielkich regat, festiwalu jazzowego oraz wielkich rezydencji bogaczy z Nowej Anglii. Tak naprawdę zwali je letnimi domkami, które wykorzystywali jedynie przez 2-3 tygodnie w roku. No, ale pieniądze nie grały roli. Idziemy trasą spacerową nad oceanem. Z jednej strony szaleństwo fal morskich, z drugiej nieco senne posiadłości milionerów. Przy słynnej alei Bellevue kusimy się o zajrzenie do jednej z kilku rezydencji rodziny van der Biltów, które udostępnia się zwiedzającym - The Breakers. Ze słuchawkami na uszach chodzimy po posiadłości. W drodze powrotnej jemy lunch na przystani. Panuje tu miła atmosfera dobrego pikniku. Wracamy ostatnim autobusem do Bostonu. Prosto z dworca idziemy do hotelu na proszoną kolację. Siedzimy do 23.00. Nie pośpimy jednak zbyt długo.