Prognozy pogodny na dziś były dobre -- dużo słońca i ciepło. I tak faktycznie jest. Ruszamy zatem na zwiedzanie Zurychu. Idziemy w kierunku centrum - do Burkliplatz. Tam sprawdzamy o której godzinie są rejsy po jeziorze Zurichsee. Okazuje się że rejsy są co godzinę do 19.00. Oczywiście są i dłuższe rejsy i krótsze - my popłyniemy chyba wieczorem, ale jeszcze nie wiemy na który się zdecydujemy.
Potem idziemy w kierunku najbardziej znanych kościołów - najpierw Grossmunster, a potem Fraumunster z witrażami Chagalla. Siedzimy tam dłuższą chwilę i je podziwiamy. Są naprawdę piękne. Aż dziwne, że rosyjski artysta żydowskiego pochodzenia tworzy witraże do kościoła.
Następnie chodzimy sobie trochę wokół, oglądamy Rathaus i pijemy kawę w Stabucksie (za "jedyne" 7 CHF!). Zastanawiamy się co dalej? Na dworcu kolejowym sprawdzamy ceny biletów do pobliskiego Winterthur (drogo!) - więc decydujemy, że drugą połowę dnia też zostajemy w Zurychu. Idziemy sobie do kościoła Liebfrauen - jest prawie w ogóle nie odwiedzany przez turystów, a nas zachwyca swoją średniowieczną wieżą.
Wracając do hotelu zahaczamy o sklepik. Za bułki, trochę wędliny i piwo płacimy około 20 CHF. Sporo. W hotelu zjadamy suchy prowiant i pijemy piwo. Potem ruszamy znów na miasto - do Kunsthaus Museum. Przewodnik Lonely Planet podaje, że w niedziele wejście do muzeum jest darmowe. Niestety okazało się, że nie jest - wejście to teraz 14 CHF. Przy wysokim kursie CHF - rezygnujemy I idziemy do Burkliplatz. Zamiast Kunsthaus Museum decydujemy się na rejs po jeziorze. Za 20 CHF płyniemy na 3 godzinną wyprawę. Super!